Odpowiedz
Mam tendęcję do spotykania niesamowitych ludzi w moim życiu. Jednym z nich jest Erin. Dziewczyna karmiła mnie zdrowymi słodkościami niemalże
Mam tendęcję do spotykania niesamowitych ludzi w moim życiu. Jednym z nich jest Erin. Dziewczyna karmiła mnie zdrowymi słodkościami niemalże przez całą ciążę. Tak, Erin to dziewczyna, która przychodzi z cukierkami. Pewnego dnia wspomniała, że pracuje nad książką i ma w domu mnóstwo jedzenia, a ja zapragnęłam z nią zamieszkać. Ale jako złota duszyczka zlitowała się nad kobietą w ciąży i systematycznie wpadała ze swoimi kreacjami. Teraz jej książka jest wydana i wychodzi na to, że zjadłam większość z podanych tam przepisów. I wszystkie mi smakowały! Uwielbiam tą dziewczynę i jej pasję, a to trzeba polecać.
Próbujcie koniecznie! Poniżej przepis z The sweet side of ancient grains – Miodowo orzechowe batony. Zjedliśmy wszystkie. I, tak między nami, cieszę się, że Mia nie je słodyczy, bo nie musieliśmy sie z nią dzielić (źli rodzice).
Wiecie czemu pieczenie/gotowanie/szykowanie czegoś wyjątkowego na ząb warte jest wysiłku? Bo nas to uszczęśliwia. A prawda jest taka, że powinniśmy cieszyć się i celebrować każdą chwilę. Kilka tygodni temu przeżyłam kilka godzin, kiedy myślałam, że mogę stracić Mię. Wszystko dobrze się skończyło, oczywiście wyobraźnia matki totalnie mnie oślepiła, ale przez dwa dni umierałam od środka. Poprosiłam Tomasza o chwilę dla siebie. Razem z Mią zostali w domu czytając książki (ten dzieciak dosłownie piszczy z radości jak otwiera się książkę) a ja poszłam na spacer, głównie płacząc i tworząc co straszniejsze scenariusze w głowie. Płacz oczyszcza, więc gdy wróciłam do domu mogłam na nowo przenosić góry. Mia jest super dzieciakiem, zaskakuje każdego dnia i jest ciekawsza od serialu. Te kilka dni po raz kolejny w życiu dało mi niezłą szkołę i poukładało priorytety. I znowu – myślałam, że wiem, a nie wiedziałam. Dobre, zdrowe i smaczne jedzenie jest częścią tego, co ważne. Wiem, że nie zawsze mamy czas przygotować obiad czy kolację, ale hej, od czego jest zamrażalka i wieczór. Życzę wam wszystkiego co najlepsze! Wielki buziak.
Potrzebujesz na podstawę:
- 169g masła
- 1/3 szklanki brązowego cukru
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- szczypta soli
- 1 & ¾ szklanki białej pełnoziarnistej mąki
Na miodowo-orzechową górę:
- 7 łyek miodu
- 1/3 szklanki cukru brązowego
- ¼ + 1/8 łyżeczki soli
- 75g umasła pokrojonego w kosteczki
- ½ szklanki solonych orzeszków ziemnych
- ½ szklanki orzechów włoskich lub pikanów, poszatkowanych
- ½ szklanki migdałów
- ½ szklanki orzechów laskowych
Rozgrzej piekarnik do 175*C. Wyłóż formę do pieczenia (15cm x 25cm lub 20cm on 20cm) papierem do pieczenia, by troche wystawał ponad formę.
Teraz podstawa. W misce utrzyj masło i cukier aż staną się kremowe. Dodaj pozostałe składniki i mieszaj, aż się połączą.
Przełóż ciasto do formy, przykryj papierem i przyciśnij do dna, zdejmij papier z wierzchu i piecz przez 12-15 minut (ciasto nie powinno być już mokre i może sie zarumienić na brzegach). Wyjmij z piekarnika i odstaw na bok na około 10 minut.
Do garnuszka wlej miód, cukier, sól i mieszając doprowadź do zagotowania na średnim ogniu, po czym gotuj jeszcze około 2 minuty bez mieszania. Dodaj masło, niech się roztopi i znów doprowadź do zagotowania. Wciąż mieszając gotuj przez około 90 sekund. Zdejmij garnek z ognia i dodaj orzechy, zmieszaj, by dobrze pokryły się miodową mieszanką.
Polej podstawę miodowym miksem i równo go rozprowadź. Piecz przez około 25 minut. Ostudź i potnij w batony.
Snacznego, Marta
6 komentarzy
Poproszę o wyjaśnienie “biała pełnoziarnista mąka”, bo dla mnie biała to przeciwieństwo pełnoziarnistej. Chodzi o taką drobno zmieloną, czyt. nie jak polska razowa :)?
-
No to jest właśńie taka odmiana. Pełnoziarnista ale nie ciemna, tylko biała. Ciężko mi powiedzieć jak nazywa się ta mąka w PL (w berlinie kupuję ją w sklepach organicznych i ma taką właśńie nazwę), albo może nie jest popularna. Ma takie same właściwości jak zwykła pełnoziarnista, jest tylko nieco słodsza w smaku.
Wspaniałe batony! 🙂
Wszystkiego dobrego. Jak najwięcej szczęśliwych chwil 🙂
Tu Karola wierna fanka, ta co zawsze czeka na Twoje wpisy. Dziś mnie przeraziłaś. Jestem mamą od miesiąca i to co piszesz mrozi krew. Cieszę się, że już ok. My dziś wyszliśmy ze szpitala, siedzieliśmy tam od soboty NA SZCZĘŚCIE z moim problemem a nie maleństwa, on tylko w charakterze osoby towarzyszącej vel ssaka. Jak to pierwszy raz powiedziałam głośno (NA SZCZĘŚCIE to mnie trafiło), zrozumiałam jak bardzo zmieniło się moje życie.
Ściskam Cię mocno i nigdy więcej takich przeżyć!!!
Całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło!
Oby życie oszczędziło Ci takich sytuacji w przyszłości 🙂
Batoniki wyglądają cudownie, też bym sama zjadła 😉
Dodaj komentarz
Marta pozdrawiam:) Na pewno wrócisz niedługo, choć będziesz już inną osobą, zatęsknisz za tym etapem wiecznego bycia potrzebną dziecku, a to już niedługo jak mała pierwszy raz pójdzie z uśmiechem na ustach do przedszkola:)