Odpowiedz
Mówi się, że każda miłość ma swoją cenę. W moim przypadku słowa te można czytać dosłownie. Miesiąc temu zaadoptowałam Lolę,
Mówi się, że każda miłość ma swoją cenę. W moim przypadku słowa te można czytać dosłownie. Miesiąc temu zaadoptowałam Lolę, słodkiego kociaka z ulicy. Ryszard (nasz królewicz i oczko w głowie) pokochał ją od pierwszego obwąchania i całkowicie zaakceptował, to raczej ona obsykiwała go przez pierwszych kilka dni. Po miesiącu jesteśmy kochającą się rodziną liczącą 4-ry sztuki. Ale (zawsze jest ale), jako odpowiedzialna właścicielka posłałam Lolę do weterynarza, żeby przebadać, zrobić testy mojej kocicy ulicy, zaszczepić i wyrobić paszport, bo Lolka wraca z nami do Berlina. I O MAMO! Barcelońscy weterynarze są chyba milionerami, bo wydałam majątek, a jestem dopiero w pół drogi. Bez ściemy Ryszard pochłonął 1/3 kwoty wydaną już na Lolkę, a meta jeszcze przed nami. Ale zakochałam się po uszy, także koniec z kawami na mieście i churrosami co drugi dzień, zamieniam to na uśmiech Ryszarda (ja go widzę), kiedy Lolka wgryza się w jego ogon i sekrety, które Tomasz szepcze jej do ucha, po czym obydwoje patrzą na mnie z dziwnym porozumieniem w oczach. Kiedy Lola kładzie się po mojej stronie łóżka i zasypia mrucząc mi do ucha (po mojej znaczy nie po Tomasza), wiem, że jest warta swojej ceny (totalnie zawyżonej). A potem dwa biegające jak stado koni koty budzą mnie dziesięć razy w nocy i zaczynam mieć wątpliwości. Po miesiącu z ani jedną przespaną nocą przesyłam ukłony i wyrazy podziwu dla rodziców malutkich dzieci. Jesteście wspaniali, szacunek.
PS. Lola je jak lew i wciąż podkrada jedzenie z miski Ryszarda.
Potrzebujecie na bułeczki:
- 25g aktywnych drożdży lub 2 łyżki drożdży w proszku
- 1 szklanka ciepłej wody
- ¼ szklanki masła, roztopionego
- ¼ szklanki oliwy
- 3 szklanki mąki
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżka cukru
- 2 ząbki czosnku, wyciśnięte
- 1 łyżka mieszanki ziół (opcjonalnie)
- mozzarella
- mix serów lub ser cheddar, starte na tarce
Rozpuść drożdże w wodzie i odstaw na bok, żeby trochę razem popracowały. W tym czasie roztop masło i roztopione zmieszaj z oliwą, po czym dodaj wodę z drożdżami. Dodaj 1 szklankę mąki, sól, cukier i czosnek, zmieszaj, po czym dodaj kolejną szklankę mąki. Przy dodaniu trzeciej szklanki mąki zacznij ugniatać ciasto i rób to przez 10 minut. Włóż ciasto do miski wysmarowanej oliwą i zostaw w ciepłym miejscu, przykryte, na godzinę (możesz włożyć ciasto do piekarnika nagrzanego do 50*C a następnie wyłączonego).
Nasmaruj ręce oliwą, po czym rwij niewielki kawałek ciasta (mieszczący się w dłoni, spłaszcz, do środka włóż kawałek mozzarelli i zawiń brzegi, dobrze zalepiając, by ser nie wypłynął w trakcie pieczenia. Ułóż bułeczki zlepieniami do spodu, na pokrytej papierem tacy i posyp startym serem.
Piecz w 180*C przez 15-20 minut, zależy od piekarnika, aż się ozłocą, a ser podpiecze.
Swoje bułeczki serwowałam z pastą z tuńczykiem. Przepis możecie podpatrzyć tutaj, lub skorzystać z nowego przepisu.
Na pastę z tuńczyka potrzebujesz:
- 1 puszkę tuńczyka w oleju, odsączonego
- 2 jajka na twardo
- 2 łyżki serka kremowego
- 2 niewielkie ogórki konserwowe
- szczypta soli i pieprzu.
Pokrój jajka i ogórki w drobną kostkę, wsyp do miski z pozostałymi składnikami i wymieszaj dokładnie. Jeśli lubisz nutkę słodyczy, dodaj pół jabłka.
Smacznego, Marta
13 komentarzy
-
Dziękuję, kochana jesteś, ale to nic takiego. Towarzysza dla Ryśka planowaliśmy, paszport i szczepienia musiałby mieć i tak, bo jeździmy z kotami, więc wyszło na małą hiszpankę. Jest kochana i już prześliczna, chociaż na początku nie wyglądałam jak milion dolarów. Właśnie próbuje walczyć z kablem do komputera, hahaha, genialny kot. A i Rysiek szczęśliwszy.
Cudne wyszły Ci bułeczki, musiały się świetnie komponować z pastą z tuńczyka!
Niech Wam się w czwórkę wspaniale żyje 🙂
Pozdrawiam, Tosia.
świetne bułeczki:) a pastę z tuńczyka robię ciut inaczej, ale ta wersja też mi się podoba:)
Z kotami tak już jest, mimo swoich figli, ich nie da się nie kochać 😉 Moja kotka trzpiotka też dała mi się we znaki, ale wystarczy jedno jej spojrzenie i od razu mięknie serducho.
Ten ciągnący ser w bułeczkach… pysznie!
No tak, wychodzi na to że z kotami jeszcze gorzej niż z dziećmi, dzieci kiedyś przestają cię budzić w nocy 😉
U mnie nocne pobudki trwają już ponad rok
i cały czas zastanawiam się, czy to się kiedyś skończy;))
Co do podkradania z misek, nastąpiła zamiana,
teraz starszy wyjada młodszemu;)
Jak ich nie kochać?!
Zabieram bułeczkę z pastą tuńczykową
i pędzę nadrabiać zaległości w czytaniu Twoich postów:)
A gdzie zdjęcia Loli?
intrygująca historia! ciekawa jestem tych kocich zalotów 🙂 a bułeczki jak zawsze bardzo apetyczne 🙂 buziaki w kocie nocy przesyłam 🙂
Pasta z tuńczyka musi być świetna!
2 kotki to szaleństwo 🙂 Mam jednego, ale czasem opiekowałam się drugim i noce to wyzwanie. Teraz za to mamy nowego członka, 4 miesięcznego brzdąca i poranki jak Zuzia się uśmiecha a kotek mruczy są bezcenne 🙂
Już nie chcę się powtarzać, że piękne zdjęcia. Ale muszę! Piękne zdjęcia 🙂
bułeczki wspaniałe, muszę takie zrobić 🙂 i pasta do nich wyśmienita :)a co do nieprzespanych nocy 🙂 nie miałam ani jednej przespanej nocy od 4 lat 😉 ale idzie ku lepszemu!
COs wspanialego,buleczki beda musialy poczekac, ale pasta z tunczyka bedzie dzisiaj :-)wieki juz ne robilam !
Doskonałe! Najlepszego dla Całej Czwórki!
Dodaj komentarz
Jesteś niesamowita, adoptowałaś hiszpańskiego kota i zabierasz go ze sobą, imponujące, nie wpadłabym na to albo nie miałabym odwagi i zacięcia zalatwiać tych wszystkich kocich spraw w obcym kraju. No i należą się gratulacje 🙂