Odpowiedz
Spędziłam 2,5 tygodnia z moją córką. Niby nic specjalnego, ale ma ona zaledwie 3 miesiące a ja zostałam na ten
Spędziłam 2,5 tygodnia z moją córką. Niby nic specjalnego, ale ma ona zaledwie 3 miesiące a ja zostałam na ten czas bez jej taty. Gdzie był tata? bawił się w Kaliforni! Ok nie bawił, tylko pracował, ale samo słowo “Kalifornia” brzmi dla mnie jak zabawa. Dzień przed jego wyjazdem wpadłam w panikę. Obsługa malucha z partnerem do spółki nie należy do banalnych, ale samemu! AAAAAAAA! Umrę! Albo zrobię jej krzywdę! Albo popełnię 1000 błędów! Albo coś się stanie! Albo, albo, albo…
Nic się nie stało, no nic prócz pierwszego obrotu z brzucha na plecy (sama samiusieńka! byłam tak dumna, że dałam jej aplauz jak by co najmniej dostała Nobla, także zachętę ma na dalsze eksperymenty). Czego się nauczyłam? Że kobiety absolutnie nie potrzebują mężczyzn. Ok, to nie prawda, ale zabawnie napisać takie mocne zdanie. Nauczyłam się, ża dam sobie radę. Byłam zmęczona, ale udało się oporządzić dziecko, a nawet więcej – mieszkanie, dwa koty, bloga i jeszcze jadłam przynajmniej trzy posiłki dziennie. I jeszcze jedno – dzieci są genialne, a to, że są jest cudowne. Kiedy Mia zaczyna płakać robi dziubek, staje się czerwona na twarzy i sprawie wrażenie, jakby największa tragedia na calusieńkim świecie spotkała właśnie ją, właśnie w tym momencie. Od kilku tygodni jej oczy produkują łzy, więc cały tragizm jest spotęgowany.
Jak napisałam już wcześniej, mam niesamowity szacunek do kobiet wychowujących same dzieci. U mnie trwało to zaledwie kilka tygodni, a już nie mogę się doczekać powrotu mojego chłopca, zatyczek do uszu, kieliszka wina i snu. Ale jestem też dumna z siebie. Czuję, że po tym czasie z moją dziewczyną znamy się lepiej, a ona wie, że mama jest ok i że może na mnie liczyć (zwłaszcza w sprawie pieluchowej).
Ach i jeszcze jedno – jestem niesamowicie wdzięczna moim znajomym, którzy donosili mi jedzenie, kawę!!!, chodzili na spacery, a ta jedna wyjątkowa wpadła na dwa dni i była kochana. Dziękuję!
Za dwa dni lecimy całą trójką do Lisbony, gdzie ma być ponoć 19 stopni i słońce. Nie mogę się doczekać. A jeśli mace jakieś fajne tip to bardzo poproszę.
Jako że ostatnie tygodnie były pełne zadań specjalnych, postawiłam na proste rozwiązania i przepisy. Dzisiejszy jest smaczny i prosty i zrobiłam go już 5 razy. Miks buraka z mango jest wyjątkowy. Sprawdźcie też oryginalny przepis.
Potrzebujesz:
- ciasto francuskie
- 125g szpinaku
- 125g sera koziego
- 2 łyżki świeżego tymianku
- mango
- burak, ugotowany
- sól i pieprz
Zawiń ciasto francuskie na brzegach lub potnij na mniejsze kawałki i każdy zawiń na brzegach. Piecz w 200*C przez około 15 minut. Środek ciasta spuchnie, więc uklep go. Jeśli ciasto popęka w środku nie przejmuj się, bo prawdopodobnie popęka.
Wrzuć szpinak do sitka i zalej wrzątkiem. Wyciśnij wodę, poszatkuj i zmieszaj z serem kozim, tymiankiwm, solą i pieprzem. Rozsmaruj szpinakowy miks na cieście. Potnij buraka i mango i ułóż na wierzchu. Piecz w 200*C przez kolejnych 10 minut.
Smacznego, Marta
6 komentarzy
Połączenie buraka z mango brzmi i wygląda nieziemsko, koniecznie do wypróbowania.
Pięknych chwil w Lisbonie i dużo słońca!
Burak z mango? Koniecznie muszę tego spróbować 🙂
Nie wpadłabym na takie połączenie smaków, ależ kusi 🙂
Wasze przepisy są po prostu NIESAMOWITE. Czytam wiele blogów kulinarnych, ale to co tutaj się dzieje, to jest czysta magia. Przepisy są niebanalne, niepowtarzalne, a przy tym ZAWSZE wyborne. Jak dla mnie rzadko wymyślność wygrywa z prostotą, ale tutaj… Myślałam, że wszystkie najlepsze połączenia smaków już znam – myliłam się. Ten blog prowadzą geniusze smaku 🙂
Ale kolory! :))
Dodaj komentarz
super blog, jestem tu pierwszy raz a już mam ochotę z tobą zamieszkać!
powodzenia
imienniczka, Marta