Odpowiedz
Jutro zaczynam małą przygodę. Opuszczam Berlin i na marzec przenoszę się do Sydney, zaś na kwiecień do Tokyo. Jestem tak
Jutro zaczynam małą przygodę. Opuszczam Berlin i na marzec przenoszę się do Sydney, zaś na kwiecień do Tokyo. Jestem tak podekscytowana, że spanie dzisiejszej nocy będzie znacznie utrudnione.
Kiedyś spędziłam w Sydney 2 lata i nadal tęsknię za tym miastem. Mam tyle planów, że ciężko je tu wszystkie wypisać, za to jednym się podzielę – zamierzam w końcu nauczyć się surfować. Przy mojej pierwszej (i ostatniej zarazem próbie) przeszkodził mi alarm przeciw rekinom i cóż, nie poszło najlepiej. Spanikowałam i tyle, za to nigdy nie płynęłam tak szybko. Tym razem jestem lepiej przygotowana, bo od ponad 2 miesięcy robię pompki. Mogę pisać o pościeranych kolanach i bolących ramionach, ale jest to warte gry.
Jeśli macie jakieś ciekawe wskazówki odnoście kawiarni i restauracji w Sydney to bardzo chętnie posłucham.
Mamy również diabelski plan uniknięcia skutków zmiany strefy czasowej w postaci jet lag. Tomasz obliczył kiedy mamy spać, kiedy nie i ponoć do Sydney dotrzemy świeży i wypoczęci. Jedynym minusem planu jest obowiązkowe odmównienie sobie alkoholu w samolocie, a gin z tonikiem to taka nasza mała tradycja, więc nie będzie łatwo. Zobaczymy, może wyjdzie.
Jak zawsze, w całej sytuacji są również i minusy. Muszę się pożegnać z Lolą i Ryszardem na 2 miesiące. Tym razem nie możemy ich ze sobą zabrać bo i odległość i przesiadki byłyby nie lada wyzwaniem, a do tego w Australii jest obowiązkowa kwarantanna dla zwierząt. Zostają w dobrych rękach i mam nadzieję, że nie będą tęsknić za bardzo.
W związku z wyprawą przygotowałam śniadanie, które po raz pierwszy jadłam właśnie w Sydney – pancakes z bekonem i syropem klonowym. Użyłam mąki gryczanej, po czym dodałam cebuli oraz sera pleśniowego i … wyszło przesmacznie.
Potrzebujesz:
- 1 szklanka mąki gryczanej
- 1 łyżka proszku do pieczenia
- szczypta soli
- 1 szklanka mleka
- 2 łyżki masła, roztopionego
- 2 łyżki syropu klonowego
- ½ szklanki zielonej części szalotki, poszatkowanej
- ser pleśniowy, pocięty w drobne kawałki
- bekon, podpieczony
- oliwa do smażenia
- syrop klonowy do podania
W misce umieść mąkę, proszek do pieczenia, sól, mleko, masło, syrop klonowy i zmieszaj, by składniki się połączyły. Dodaj ser, cebulę i zamieszaj. Smaż na średnim ogniu, na patelni z odrobiną oliwy.
W między czasie podpiecz bekon w piekarniku w 150*C, aż stanie się chrupiący. Osusz go papierowym ręcznikiem.
Podawaj pancakes z bekonem, polane syropem klonowym.
Smacznego, Marta.
25 komentarzy
-
Hey Karola, dziekuje za super komentarz! I za sledzenie bloga! ??
Udanej podróży! 🙂
Też zawitam w kwietniu w Tokio :)) już się doczekać nie mogę kiedy zobaczę Japonię skąpaną w kwitnących wiśniach 🙂
Pozdrawiam!
Justyna
-
O super, to może sie gdzieś spotkamy na kawę lub coś?
-
Marta, bardzo chętnie 🙂 Od kiedy będziesz? Ja powinnam być w Tokio w okolicach 3-9 kwietnia.
-
Jestem 31 marzec – 28 kwiecien. Koniecznie w kontakcie 🙂
-
Super 🙂 Będę Cię łapać! 🙂
-
-
-
Jezu, twoje zdjęcia są absolutnie genialne.
-
Zuza dziękuję, to przez modela, Tomasz dobrze robi za tło 🙂
to widzę, że sporo podróży Cię czeka:) a śniadanie ciekawe, wytrawne i syrop klonowy? hmm. moze byc dobre:)
-
Ja lubię słodkości, a syrop klonowy fajnie łamie smak 🙂
Świetnie zapowiadająca się podróż, powodzenia! 🙂 ps. dzięki wam nie boję się już, że kiedyś będę musiała wybierać między kotem i wyjazdami, do tej pory nie chciałam przygarniać żadnego “swojego” (bo w domu rodzinnym mam trzy) z uwagi na moje, też całkiem częste podróże. Mogę Cię kiedyś wypytać jak to wygląda od strony techniczno-pragmatycznej? 🙂
-
ps 2. przed chwilą zjedliśmy, świetne są 🙂 no i bez glutenu i jajek, niby mi nie szkodzą ale warto ograniczyć czasem.
-
Jasne, chętnie odpowiem na wszelkie pytania. Z kotami łatwo sie podróżuje, chyba, że są moją Lolą rozbójnikiem i ciągle chcą gadać. Ale samolot ją usypia 🙂 Cieszę się, że smakowały!
-
Witaj Marto, od kilku miesięcy co drugi dzień wchodzę na twojego bloga i chłonę……………..chłonę każdy twój post, każdy przepis, każdą recenzję resteuracji….chłonę z otwartą buzią cały Twój świat. Proszę Cię jednak, zaspokój moją ciekawośc i napisz proszę co pozwala Ci na tak fajne podróże i mieszkanie w tak róznych miejscach na świcie. Czytajac o tym, jak przenosisz się z jednego miejsca w drugie zastanawiam się gdzie ja na swojej drodze popełniłam błąd, w konsekwencji czego utknełam tu i teraz.
-
Hey Marzena, dziękuję za miłe słowa. Takie przenoszenie się nie jest ciężkie. Obydwoje z Tomkiem pracujemy zdalnie przez internet. Mamy mieszkanie w Berlinie i mało przedmiotów. Jak się gdzieś przenosimy to wynajmujemy mieszkanie na ten czas, co pokrywa koszty mieszkania w innym miejscu i płacimy tak na prawdę tylko za bilety dla nas i kotów 🙂 Na początku dla mnie jest ciężko, bo muszę odnaleść miejsca z talerzami fajnymi i zgromdzić przedmioty do zdjęć, ale już sie w tym wycwaniłam, więc 2-3 dni i już. Poza tym my żyjemy minimalistycznie dosyć, mało posiadamy, mało jest w mieszkaniu, więc zostawiamy je tak jak jest. Tym co w naszym życiu ma największą wartość są chyba koty, hahaha, bo o takie charaktery ciężko. Przepraszam za późną odpowiedź, właśnie przenieśliśmy się do Sydney, gdzie kiedyś mieszkałam i zwariowałam na chwilę 😉
Placki obowiązkowo do zrobienia! :)))
Szczęśliwej, pełnej wrażeń podróży! 🙂
o łał!!! kobieto ależ ja bym tak chciała! i zjeść i pojechać tudzież polecieć 🙂 nic to to co dla mnie nie realne Ty zrobisz a ja po napawam się relacjami 🙂
a placuszki zrobię z pewnością 🙂 pokochałam mąkę gryczaną we wszelkich naleśnikach i plackach 🙂
-
Marianna, kochana jesteś. Pozdrowienia z Sydney 🙂
-
dzięki i miłego chłonięcia! czekam na relacje 🙂
-
Leć w ten daleki świat spokojnie i dobrze się odżywiaj po drodze 🙂
Udanej i pięknej podróży zatem! Uważaj na te rekiny, bo ja czekam z niecierpliwością na Eat Tokyo 😉
Witaj pyszna przygodo! Czekam na opisy 🙂 Pozdrawiam
Skoro będzisz tak blisko, to wpadnij do Seulu!
Piękne zdjęcia, wyśmienite danie, a podróż…. marzenie! Czekam na zdjęcia i relację 🙂 Powodzenia!!!
Dodaj komentarz
Witaj Marto.
To był pierwszy przepis z Twojego bloga, który wykonałam. Pamiętam, że wpadłam na niego gdzieś indziej, ale nie pamiętam gdzie. Od tamtej pory śledzę każdy post, obśliniona po kostki. 😉 Pozdrawiam i ściskam! Karola