Odpowiedz
Jestem miłośniczką prostych i efektywnych przepisów. Co mam na myśli? Najlepiej, żebym się nie narobiła, składników nie za dużo, pyszne
Jestem miłośniczką prostych i efektywnych przepisów. Co mam na myśli? Najlepiej, żebym się nie narobiła, składników nie za dużo, pyszne i wygląda dobrze (moje oczy też lubią jeść). Do tego można jeszcze doliczyć jeden ważny składnik – ciekawość. Czego jestem ciekawa? Świata. Przez ostatnich 6-ść lat życie zawiodło mnie w wiele ciekawych zakątków, zazwyczaj gdzieś obok kręcił się T., który, nie oszukujmy się, jest większość czasu głodny. Hasło “zjadłbym coś” towarzyszy nam na codzień. Jedyne, czego nie mogę po 8 latach wspólnego życia zrozumieć, to czemu wygląda jak patyk, a jego biodra mieszczą się w drzwiach.
Pamiętam jak kilka lat temu siedzieliśmy o 6 rano w małej knajpce w Chengdu, czekając na autobus do Litang. T. zamówił zupę, gdy kucharz zapytał, czy ma być mało pikantna, T. odpowiedział, że ma być pikantnie. Po kolejnym pytaniu, czy na pewno, bo to Chengdu i lokalnie znaczy bardzo pikantnie, nadal z uśmiechem kręcił głową. Po 10 minutach jadł zupę, pot ciekł mu z czoła, łzy z oczu, woda z nosa, ale w życiu nie widziałam go tak szczęśliwego. Co chciałam przez to powiedzieć? Mam w pobliżu kogoś, kto chętnie eksperymentuje i szuka nowych smaków.
Siedząc wczoraj w kuchni i pijąc melisę (ciężki weekend), zaczęliśmy rozmawiać o Serbii. Od słowa do słowa przeszło na jedzenie. Od słowa do czynu, na dzisiejsze śniadanie jedliśmy Mekice. Są to smażone na patelni bułeczki, którymi ponoć chętnie częstuje się gości. Ja poczęstowałam T. Bułeczki są banalne w przygotowaniu, pięknie się smażą i są przepyszne. Powtórzę, przepyszne. Z ciasta wyszło ich 12, zjedliśmy wszystkie, niestety. Do kompletu dołączyły pieczone rzodkiewki, które w tej wersji są soczyste i słodkie, smakiem mało przypominające surową wersję. Mekice w połączeniu z nimi było genialne.
Potrzebujesz na mekice:
- 500 g mąki, przesianej
- 250 ml wody w temperaturze pokojowej
- 20 g świeżych drożdży
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżeczka cukru
- 2 łyżki oleju do smażenia
W wodzie wymieszaj drożdże, sól i cukier i poczekaj, aż zaczną się pojawiać bąbelki. Wlej ją do przesianej mąki i zmieszaj składniki. Jeśli ciasto będzie zbyt lepkie, dodaj więcej mąki (moje było, więc dodawałam powoli tyle, aż przestało się kleić). Odstaw w wysmarowanej oliwą misce, pod przykryciem, aż podwoi swoją objętość (około 1 godziny). Gdy ciasto urośnie, ugnieć jeszcze kilka razy, po czym podziel na małe bułeczki (mi wyszło 12). Ponoć dobrze powiesić ja na brzegu miski, tak też zrobiłam (tradycję należy pielęgnować). Gdy rozgrzejesz oliwę (na średnim ogniu), ułóż na patelni ciasto i smaż, aż bułeczki ozłocą się z obu stron.
Podałam je z pieczonymi rzodkiewkami, które pokroiłam, wsypałam do formy do pieczenia, polałam oliwą, posoliłam, popieprzyłam i piekłam przez jakieś 25 minut w 200*C. Wyszły genialne, posmakują nawet osobom, które nie lubią rzodkiewek (mówię z doświadczenia).
Jeśli ciekawi jesteście serbskiej kuchni, zajrzyjcie na blog Palachinka
Smacznego, Marta
26 komentarzy
Pięknie to wszystko wygląda! Mój Małżonek też “zezre” wszystko – szczególnie te ostre i te dziwne rzeczy ;-)Ps. Mamy te same widelce, nasze ulubione 🙂
To jest właśnie niesprawiedliwość, niektórzy jedzą dużo i są chudzi a ja tylko spojrzę w kierunku jedzenia i już waga idzie do góry..;) A bułeczki wołają do mnie…zrób mnie…zrób mnie…:)!
“żebym się nie narobiła, składników nie za dużo, pyszne i wygląda dobrze” mam identyczne podejście do jedzenia, plus oczywiście ta ciekawość, która napędza wszystko 🙂
a bułeczki wyglądają fantastyczne – takie grubaski 🙂
Też takiego w domu trzymam. Głodomora znaczy się:)) Rzodkieweczki rosną mi w ogrodzie więc jest szansa. Zastanawiam sie tylko jak te bułeczki się upiekły? Sama patelnia starczyła?
Nie tylko piękny ale i zachęcający. To moje klimaty!
fajne te bułeczki, a co do tego że oni są wiecznie głodni – święta prawda, mój A. to chyba co godzinę musi coś do buzi wsadzić a porcje i tak zjada 2x większe niż ja i jeszcze jest patykiem:P
kobieto! czarujesz zdjęciami 🙂 a bułeczki rzodkiewki zrobię na 100% i to niebawem 🙂 pozdrawiam cieplutko.
Wiewióra
Zdjęcia są po prostu boskie! Twoją historię czyta się z zaciekawieniem, jednym tchem… samo życie 🙂 wyobraziłam sobie Twojego T. jak płakał przy zupie i prawie sama się ze śmiechu rozpłakałam. Świetna z Was para! Powodzenia 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
Ps. śniadanie pierwsza klasa!
Jak zawsze zachwycasz przepisem,zdjęciami,słowem…
A dzisiaj budzisz wspomnienia z podróży.
Chcę twoje Mekice!
Amber
wyglądają fajnie, nigdy wcześniej nie słyszałam o smażonych bułeczkach 🙂 chyba spróbuję, nawet jutro na śniadanie 🙂
Swietnie sie ciebie czyta, wiesz?
I buleczki swietne. Na pewno zrobie, predzej czy pozniej, ale raczej predzej 🙂
Przee-eepiękne! Uwielbiam obecność ludzi na zdjęciach kulinarnych, a mekice na pewno spróbuję 🙂
nie piekłam rzodkiewek, bardzo to wszystko smakowite!
Pyszne śniadanie!
A zdjęcia…ehh…nie będę się powtarzać.
Albo się powtórzę…piękne!
Jak będziesz kiedyś organizować warsztaty, to ja już wpisuję się na listę:)
chętnie bym tego skosztowała bo wygląda cudownie:)
Fantastyczne śniadanie:)
Moja ciekawość też prosi się o te bułeczki! Gorzej z moimi biodrami 🙂 Pozdrawiam
Jak tu przy wiecznie głodnych w brzuchu ma nie burczeć:)Szkoda tylko że moje biodra rosną jak na drożdżach:)
Pozdrawiam
wyglądają idealnie – chyba się im nie oprę i wypróbuję przepis w najbliższym czasie, tym bardziej, że też lubię eksperymentować, a bułeczek z patelni nigdy jeszcze nie robiłam.
Pieczone rzodkiewki też mnie intrygują! Nie wpadłabym na taki pomysł 🙂
Mówisz o czymś prostym, a ja nigdy tego nie robiłam. Chyba czas trochę nad tym popracować, i to od mojej strony. 😉
Wspaniałe zdjęcia.
miękkie,puszyste buły:)to lubię.od zawsze,choć może nie nie za bardzo zdrowe,to od czasu do czasu można sobie pozwolić na ten kojący luksus:)pięknie wyrosły!a tą rzodkiewką to mnie zaintrygowałaś.m.
Przenigdy nie przestanę zachwycać się Twoimi zdjęciami 🙂
Wow, cudne. Podkradam przepis do wypróbowania. 🙂
Bardzo mnie rozbawiłaś opowieścią o głodnym T. Ja mam to samo z Pawłem, chudy jak patyk, a ciągle towarzyszy nam hasło “zjadłbym coś”.Bułeczki z patelni znam, ale mekice to dla mnie nowość. Chętnie kiedyś zrobię.Mam za to mieszane uczucia, jeśli chodzi o pieczone rzodkiewki. Bardzo intrygują, lubię eksperymentować, więc chciałabym ich spróbować, ale trochę się boję 🙂
Pozdrawiam, Tosia.
Nigdy o tymn ie słyszałam. Przepis ciekawy a zdjęcia wspaniałe 🙂
Dodaj komentarz
przepis świetny, już wiem co jutro zjem na śniadanie 😉
ale ale, 25 komentarzy i nikt nie zauważył błędu ortograficznego: ‘posmakują nawet osobOM’, a nie ‘osobą’ – małe niedopatrzenie z Twojej strony, wyedytuj, bo brzydko wygląda.pozdrawiam!