Naleśniki na Różowo
Przepisy

Naleśniki na Różowo

9 miesięcy minęło tak szybko, że nie wiem nawet kiedy i gdzie. Po drodze przytrafiło się kilka ciekawych projektów, małych i

9 miesięcy minęło tak szybko, że nie wiem nawet kiedy i gdzie. Po drodze przytrafiło się kilka ciekawych projektów, małych i większych podróży, poznało garstkę niesamowitych ludzi, którzy mięli i zapewne będą mieć wpływ na moje życie. W marcu byłam w Nowej Zelandii, tym razem sama i to tam odkryłam, że klan Greberów się powiększy. Kilka dni wcześniej doszło do małego wypadku w ramach którego straciłam sprzęt fotograficzny (duży ból) i poniekąd wykorzystałam ten fakt by przekazać Tomaszowi dobre wieści. Nagrałam filmik na Instagramie i przesłałam mu, jednocześnie wysyłając wiadomość, że sprawa bardzo pilna i żeby szybko sprawdził bo potrzebuję odpowiedzi. Oglądanie jego reakcji było bezcenne – również przesłał mi filmik. Po tygodniu wróciłam do Sydney i obiecałam dwutygodniowemu dziecku w moim brzuchu, że na 21 urodziny dostanie bilet do Sydney, gdzie powstało.

Kilka tygodni później wylądowaliśmy w Japonii, gdzie spędziliśmy miesiąc i gdzie miałam przeżyć kulinarny orgazm. No cóż… tym razem nie wyszło. Surowej ryby jeść nie mogłam, zaś na myśl o ramenie czy innym grillowanym bądź smażonym japońskim jedzeniu miałam ochotę iść w przeciwnym kierunku. Skończyło się na tym, że okrąglutki miesiąc jadłam hamburgery, spaghetti, sałatki i bułeczki. Nie brzmi najlepiej, prawda? Ale znów zawarłam małą umowę z Tomaszem, który delektowała się pysznym jedzeniem każdego dnia, że wrócę i ja pojem. Zaś zamiast jeść spakowałam plecak i pojeździłam po tym pięknym kraju.

Te dwa miesiące zaowocowały również w dwie dodatkowe blizny na kolanie. Jedną dostałam w prezencie w Nowej Zelandii, kiedy podekscytowana ukończeniem wspinaczki na wulkan kopnęłam niechcący w złamane drzewo, zaś drugą w Japonii, gdzie potknęłam się i straciłam jedyne długie spodnie i kawał skóry. Obie historie opowiem swojej córce, bo przecież była ich częścią.

Po powrocie do Berlina było tylko lepiej. Mam wrażenie, że ta mała dziewczynka przynosi mi szczęście. Miałam plan, by ostatnie dwa miesiące trzeciego trymestru spędzić z dala od pracy, na pełnym relaksie. Nie wyszło, bo pracuję nadal. I tak dotarliśmy do końca tego pięknego okresu, bo z Mią miałam się spotkać 6 dni temu a tu nic. Nadal jestem 2w1, nie to, że mi to przeszkadza.

Mam też mały projekt – zbieram proste przepisy na śniadania, które Tomasz będzie mógł wprowadzić w życie, kiedy Mia będzie już z nami. Nie zrozumcie mnie źle, chłopak ma dryg do gotowania, a jego risotto zasługuje na medal. Chodzi tu raczej o ograniczony czas. Chociaż wierzę, że po dwóch miesiącach wszystko wróci do normy 🙂

Dzisiaj przedstawiam naleśniki z burakiem. Możecie podać je na słodko lub wytrawnie. Zapewniam, że kolor wpłynie pozytywnie na poranny posiłek. Podałam swoją z serkiem, rukolą, śliwkami i dżemem z czerwonych pomarańczy. Jednak słodkie wymienić możecie na szparagi i grzyby. Myślę, że pesto też się spisze. Na pewno jest dużo opcji.

Potrzebujesz na naleśniki:

  • 1 szklanka mąki
  • 1 jajko
  • szczypta soli
  • 2 szklanki mleka migdałowego
  • 1 burak, ugotowany i starty
  • 1 łyżeczka oleju kokosowego

Do podania:

  • serek
  • rukola
  • śliwki
  • dżem z czerwonych pomarańczy

Wiecie jak się robi naleśniki 🙂 Zmieszajcie wszystkie składniki w misce, po czym smażcie na średnim ogniu na patelni z odrobiną oleju kokosowego.

Podałam swoje z serkiem, rukolą, śliwkami i dźemem. Smakowało boko.

Smacznego, Marta

17 komentarzy
  • smakowało “boko” ;))) dzisiaj robię! dziękuję!

  • No takiej wersji naleśników jeszcze nie widziałam 🙂

  • PS Jak dobrze wszystko pójdzie to po dwóch tygodniach wrócisz do blogowania – u nas malutka śpi i je, śpi i je – czasu sporo dla rodziców zostawia, a i noce całkiem przyzwoite (3 pobudki po godzince nie są złe;)

  • Witaj Marto,
    nasza Kalinka przyszła na świat 2.12. :))
    Trzymamy kciuki i pozdrawiamy serdecznie z krainy mlekiem płynącej! 🙂

  • Po dwoch miesiacach wszystko wroci do normy?? Zartujesz! 🙂

    • What should I eat for breakfas Odpowiedz

      No zartuje ?? do normy to moze wrocimy jak sie z domu wyprowadzi ??

  • Cześć Marto! Może to głupie pytanie, ale czy będziecie mówić do swojej córki po polsku?

  • Przeczytałam najpierw wersję po angielsku (łącznie z komentarzami), a teraz po polsku (również z komentarzami). Nie będę pytać o buraki, ani inne sprawy.
    Marta, pozdrawiam Cię serdecznie i mocno trzymam kciuki! 🙂

    • What should I eat for breakfas Odpowiedz

      dziękuję!!! :*

  • Ten burak to ma być surowy czy taki ugotowany? 🙂

    • What should I eat for breakfas Odpowiedz

      ugotowany, dziękuję za zwrócenie uwagi 🙂

      • Dziękuję! Przepis mnie zaintrygował i na pewno spróbuje tego połączenia.Martuś, uwielbiam Ciebie i Twojego T. Wasze koty i Waszą córeczkę już też pokochałam. Od razu gdy napisałaś o ciąży na blogu trzymam za Was kciuki :)))
        Ciągle wspominam nasze spotkanie w Charlotte w Warszawie (w maju?). Wszystkim opowiadam i polecam Twojego bloga. Pozdrawiam gorąco i życzę szczęśliwego rozwiązania! :))))
        xxx Natalia

        • What should I eat for breakfas Odpowiedz

          Hey Natalia dziekuje! Ale mi przyjemnosc sprawils ?????? Sciskam cie z krainy pieluch ??

          • Tak się cieszę!!!!! Gratuluje ogromnie! Przesyłam moc uścisków <3 Dużo siły i przespanych nocy kochani :)P.S. Mia to przepiękne imię :*

  • Piękne te Twoje zdjęcia… Oglądam już od dłuższego czasu Twojego bloga i
    nie mogę się nadziwić… Sama też próbuję robić zdjęcia kulinarne,
    podpowiedziałabyś mi jakiego/jakich obiektywów używasz? Z góry dziękuję
    za odpowiedź! 🙂

    • What should I eat for breakfas Odpowiedz

      Dziękuję! Używam 35mm, 50mm i 85mm.

  • Dodaj komentarz


    Dziękujemy za Twój komentarz
    Ostatnio na Instagramie
    Ostatnio na Instagramie