Odpowiedz
Hormony. Wow. Nie mam pojęcia jak opisać to szaleństwo. Ale może na początku drobne wprowadzenie. Lubię poranki, także te wczesne.
Hormony. Wow. Nie mam pojęcia jak opisać to szaleństwo. Ale może na początku drobne wprowadzenie. Lubię poranki, także te wczesne. Jeśli zaproponujesz mi wyprawę zaczynającą się chociażby o 5 rano powitam cię prawdopodobnie z uśmiechem ale i kanapkami, a nawet może gorącą kawą. Tak już jest.
Ale nie chodzi jedynie o wyprawy. Wstaję dosyć wcześnie na codzień. Szykuję zazwyczaj śniadanie, trochę śpiewam w kuchni, ganiam koty i cieszę się pięknym światłem (o ile nie jest to zima, wtedy mrokiem za oknem). Ale wracając do kwestii hormonów. Wow! To jest coś. Spotkałam się z Moniką i opowiadałam jej jak świetnie znoszę ciążę, że hormony, bóle czy zmęczenie mi nie dokuczają, a dzisiaj mnie za to pokarało. Albo przynajmniej Tomasza. Bo dzisiaj wstałam rano, zaczęłam szykować śniadanie, poprosiłam mojego chłopca o pomoc (nie jest on porannym stworzeniem, ale zawsze się zgadza) a po chwili zaczęło się przedstawienie. Znalazło się we mnie na raz tyle wyjątkowych/dziwnych/strasznych emocji, że zaczęłam się niemalże unosić ponad kuchnią. Robiłam zdjęcia, śmiałam się, po czym krzyczałam na biednego Tomasza, płakałam, potem ogarnęła mnie totalna satysfakcja, po chwili smutek. O co do cholery chodzi z tymi emocjami! Dźwigam codziennie kilka kilo w brzuchu i wydaje mi się, że to wystarczy jako obciążenie. No cóż, miejmy nadzieję, że szybko się to nie powtórzy. Ale zapewne czas pokaże. Tymczasem prześlijcie Tomaszowi trochę pozytywnej energii i wsparcia, bo jemu jest zdecydowanie ciężej ze mną niż mi 😉
Ale pomimo trudności poranek nie został zmarnowany. Powstał pyszny podpłomyk. Jeśli nie znacie koniecznie spróbujcie. Zakochałam się w nim już w trakcie pierwszych dni w Berlinie, z tym, że zamiast robić swój, zajadałam się tym szykowanym w kawiarni pod moją kamienicą. Niemcy mają ciekawe pomysły na śniadania. Przygotowanie nie jest czasochłonne, ciasto nie musi wyrastać. Na wierzchu rozsmarowujecie śmietanę i wrzucacie ulubione składniki. Ja wybrałam gruszkę, ser pleśniowy i czerwoną kapustę i tak, było pysznie.
Potrzebujesz na ciasto (1 duże lub 2 małe):
- 1 & ½ szklanki mąki (200g)
- 2 łyżki oliwy
- ½ szklanki wody
- szczypta soli
Na dodatki:
- gęsta śmietana (małe opakowanie)
- 1 gruszka, pokrojona w plasterki
- ser pleśniowy, pokruszony
- czerwona kapusta, drobno poszatkowana
Jak już wspomniałam przepis nie mógłby być prostszy. Rozgrzej piekarnik do 250*C i przygotuj ciasto, czyli wsyp wszystkie składniki do miski i ugniataj przez około 5 minut. Podziel ciasto na dwie części jeśli chcesz dwa małe podpłomyki lub rozwałkuj duży kawałek. Chcesz, żeby ciasto było cienkie, wówczas fajnie się wypiecze i będzie kruche. Przełóż ciasto na GORĄCĄ tacę do pieczenia wyłożoną papierem.
Rozsmaruj gęstą śmietanę, po czym ułóż gruszkę, kapustę i ser. Piecz przez około 10 minut.
Jedz gorące 🙂
Smacznego, Marta
11 komentarzy
Spokojnie, taka burza hormonów zdarza się – ja w ciągu jednego tygodnia: uderzyłam samochodem w płot (samochód cały, ale płot do naprawy), popłakałam się w przychodni, bo pielęgniarka była niemiła, narobiłam rabanu, że pies uciekł (telefoniczna panika do męża), podczas gdy ten jadł sobie smacznie jabłka w sadzie:)) (i to na razie tylko/aż tyle przez 32 tygodnie:) Wydaje się to bardzo niezależne od nas…
Także, Tomaszu, głowa do góry, nie jest tak źle! Wasza męska cierpliwość jeszcze się przyda 🙂
A przepis świetny! (Ja wcinam trochę sera pleśniowego i jest ok).
Powodzenia i dobrego samopoczucia (zwłaszcza miłych kuksańców od środka:),
Agata
-
łoł, to niezły tydzień miałaś 😀 no hormony to niesamowita rzecz 🙂 Aż się boję, hahaah
I tobie też powodzenia kochana 🙂
Uwielbiam Twojego bloga. Serio. Od czasu, gdy odkryłam gryczane pancakes z serem pleśniowym, bekonem i syropem klonowym – nie odpuszczam żadnego posta. Nie komentuję, bo cicha ze mnie postać. 😉 Ale MUSZĘ o to zapytać, bo pęknę. Widzę, że będąc w ciąży (GRATULACJE!) używasz sporo sera pleśniowego… To w końcu można, czy nie można??? 🙁 Gubię się w doniesieniach… Odpowiedz, proszę… Pozdrawiam serdecznie. Karola
-
Hey Karola, dziękuję za miłe słowa <3 Z tym serem to ponoć nie powinno się jeść, ale ja czasem jem, ale taki pieczony na pizzy lub flammkuchen. Surowego staram się nie jeść, chociaż korci…
-
Uh, dzięki wielkie za odpowiedź. KOCHAM sery pleśniowe i obśliniłam się po same kostki jak zobaczyłam Twój nowy przepis, ale waham się straszliwie… No nic. Pożongluję jeszcze trochę tą myślą i zobaczę, co mi wyjdzie. Najwyżej wrzucę tu cheddar. Też będzie pasował do gruszki, me thinks. 😉
-
Ach ta ciąża. Same szaleństwa z nią 😉 A na takiego pysznego podpłomyka to mam taką ochotę, że bym najchętniej biegła do kuchni i go robiła, gdybym tylko nie była daleko od domu 🙂
Przede wszystkim gratulacje, bo chyba nie miałam jeszcze okazji… 🙂
Tomaszowi przesyłam trochę pozytywnych wibracji, choć uważam, że to całkiem sprawiedliwe, Ty nosisz kilogramy, a on musi znosić Twoje wahania nastrojów;)
Podpłomyk wygląda bosko! Robię w weekend, na pewno:)
Wyjdzie z każdego rodzaju mąki? Chciałabym użyć żytniej razowej lub pszennej razowej. Nie mogę używać zwykłej białej
Rzeczywiście ciekawy i smakowity pomysł na śniadanie. Co tam burza hormonów, jeśli po niej powstaje coś tak pysznego :))
Brzmi, jak jazda bez trzymanki, haha 😀 Ale to już chyba bliżej niż dalej, prawda?
Sama muszę spróbować domowych podpłomyków, do tej pory też jadałam tylko plenerowo. I na pewno nie tak dobre!
Dodaj komentarz
Zrobiłam dziś na śniadanie, z camembertem i zamiast podpłomyka – z resztek ciasta na pizzę i wyszło BOSKO. Dzięki za inspirację 🙂