Przewodnik po Lizbonie
Podróże

Przewodnik po Lizbonie

Lizbona zapiera dech w piersi ze względu na unikalną architekturę oraz pagórkowaty teren. Spędziliśmy tam piękny, słoneczny i ciepły miesiąc

Lizbona zapiera dech w piersi ze względu na unikalną architekturę oraz pagórkowaty teren. Spędziliśmy tam piękny, słoneczny i ciepły miesiąc (zdecydowanie za krótko, zaś przy okazji nauczyłam się jednej lub dwu rzeczy o tym mieście:

– Lizbona z maleńkim dzieckiem może okazać się podstępna, gdyż uliczki prowadzą w górę i w dół i w górę i w dół. Stajecie przed wyborem – nosidełko lub wózek. Nosidełko oznacza wiercącego się po dłuższym czasie bobasa, zaś wózek daje mu miejsce do spania, przebrania, a wam gwarantuje mięśnie wyrobione na pchaniu go pod górę po kostce brukowej. Zdaje się, że opcja druga pomogła mi zrzucić kilka kilogramów, które przybrałam z powodu wiecznego konsumowania pastel de nata.

– kiedy idziesz do restauracji i podają ci na stół chleb, oliwę czy inne przystawki bez jednego słowa, nie oznacza to, że przystawki są za darmo. Wprost przeciwnie, ale nadal warto się do nich dobrać.

– małe dziecko ściąga niesamowitą uwagę. Wszyscy się do niego cieszą, gadają, śpiewają i łapią za rączki. Gdy na windę czeka grupa seniorów i tak zmuszą cię, byś weszła/wszedł pierwszy z wózkiem. Nastolatki piszczą i zaglądają do gondolki, a chłopaki chcą ustępować miejsca. Nie częsty widok gdzie indziej…

– taksówki są tanie, transport publiczny też. Czasem warto ze znajomym wziąć taksówkę, bo wyjdzie taniej jak za tramwaj. Używając tramwajów czy autobusów warto kupić kartę i naładować ją, gdyż wyjdzie zdecydowanie taniej niż kupienie biletu w tramwaju.

– panuje tu całkowicie inna kultura kawy, także jeśli lubicie kawę z pianką, to nie miejsce dla was. Warto za to wczuć się w klimat i zamówić espresso.

– musisz spróbować pastel de nata w akompaniamencie espresso na śniadanie, lub kiedykolwiek najdzie cię ochota. Pyszne!

– warto się zwyczajnie zgubić, bo każdy róg kryje coś pięknego i specjalnego.

A tu kilka miejsc, które polubiłam:

Royal Cafe (Lg. Rafael Bordalo Pinheiro,
Nº29 R/C Esq, Chiado)- Piękna kawiarnia/restauracja, w której znajdziesz coś, o czym zawsze marzyłam – ścianę z zielonymi roślinami. Wspaniale się przy niej jje. Odświeżające miejsce z przyjazną obsługą i smacznym jedzeniem. Mieści się w Chiado i jest dobre na przerwę.

Manteigaria – Fabrica de Pasteis de Nata (Rua do Loreto, 2, Chiado) – Znalazłam to miejsce przez przypadek, na prawdę. Przechodziłam i weszłam. To nieduże pomieszczenie podzielone na dwie części – produkcyjną i konsumpcyjną. Nie ma tu miejsc siedzących, ale stanąć można z pastel de nata przy szybie i podjadając obserwować jak to się robi krok po kroku. Posypcie ciastka cynamonem i popijcie espresso – wow wow wow. Uzależniające. Jak dla mnie tu właśnie są te najlepsze w Lizbonie.

LX Factory (Rua Rodrigues Faria, 103) – mieści się pod mostem 25 de Abril i jest wyjątkowym miejscem w Lizbonie. Mijając bramę wchodzi się na teren dawnej fabryki. Wita kontener wypełniony dobrze wyselekcjonowanymi magazynami (polskich jeszcze nie ma, a szkoda), dalej napotykacie fajne restauracje, kawiarnie i sklepy z designem. Jak dla mnie nie jest to centrum sztuki, jak niektórzy starają się to miejsce określać, ale ciekawie wpaść tu na jedzenie. Dojedziecie tu taksówką (poważnie nie drogo) lub tramwajem nr 15.

Cantina w LX Factory (Rua Rodrigues Faria, 103)- serwują tu smaczne portugalskie dania, a oko przykuje ciekawe wnętrze. Przyjemna obsługa i rozsądne ceny, dużo miejsca na wózki. Kelnerzy noszą dźinsowe uniformy, a w dniu, w którym tam byliśmy, Tomasz wyglądał jak by przyszedł do pacy. Moja ryba była przepyszna, Tomasza stek jeszcze lepszy. W czasie lata i zapewne wiosny usiąść można na zewnątrz.

Cervejaria Ramiro (Av. Almirante Reis, nº1 – H) – Obydwoje zakochaliśmy się w tym miejscu. Genialne owoce morza. Fajny, energetyczny serwis, menu na ipadzie (acha). Wszystko było pyszne, również kanapka ze stekiem.

1300 Taverna (Rua Rodrigues Faria, 103) – Spotkałam się tam ze znajomymi i jestem wdzięczna, że dziewczyny wybrały to właśnie miejsce. Fajne wnętrze, pyszne jedzenie, zdaje się, że miejscówka całkiem popularna, co mnie nie dziwi. Dorsz przygotowany po królewsku.

PARK (Calçada do Combro, 58) – Klub/bar/restauracja mieszcząca się na ostatnim piętrze parkingu. Wspaniały widok na miasto z zielonego tarasu sprawia, że łezka kręci się w oku. Wnętrze jest równie interesujące, wszystko skrupulatnie rozplanowane. Ponoć wieczorem i nocą jest równie fajnie, jednak tym razem Mia powiedizała “nie!”.

Ribeira Market ( Avenida 24 de Julho) – Mam słabość do targowisk, bo lubię świeże owoce, warzywa, owoce morza no i kwiaty. Tutaj jest o tyle ciekawie, że znajdziecie i drugą część, gdzie sprzedawane są konkretne dania. I tutaj próbowałam dorsza – mniam. Zaś burger z łososia w czekoladowej bułce zapamiętam na jakiś czas. Jest i więcej – drinki, kawa, sushi, portugalskie wyroby. Do wyboru, do koloru.

Cafe Tati (Rua Ribeira Nova 36) – mieści się na przeciwko marketu i ma typowo portugalski zrelaksowany charakter. Idealne na późne śniadanie (bo otwierają około 11) lub brunch. Wnętrze przypomina nieco berliński styl i jest całkiem wygodne jeśli towarzyszą wam dzieciaki.

Village Underground Lisbon (R. 1 de Maio 103) – Poszłam tam z czystej ciekawości. Podoba mi się okolica, więc warto się tu poszwędać. Zjadłam lunch w autobusie ustawionym na kontenerze. Jedzenie spaczne, ceny rozsądne, jednak w ciepły (nie gorący) wiosenny dzień było całkiem gorąco w środku. Z wózkiem nie wejdziesz, ale zawsze można zostawić go na dole.

Eduardo VII Park i Estufa Fria – Jeśli lubicie ogrody i szklarnie, to miejsce dla was. Estufa Fria stworzona została pomiędzy rokiem 1926 i 1930 przez architekta Raul Carapinha i jest moim specjalnym miejscem w Lizbonie. Drzewa, rośliny, kręte alejki, kaktusy, szklarnie i mogę tam siedzieć cały dzień.

A Vida Portuguesa (R. 1 de Maio 103) – Piękny sklep z portugalskimi dobrami. Po zakupach prawie nie dopięłam walizki.

Livraria ler devagar (Rua Rodrigues Faria, 103) – kawiarnia i księgarnia w LX Factory – Wygląda genialnie, także wejdźcie do środka chociaż na chwilę. A jeśli się zaczytacie, możecie od razu coś zjeść.

Ogród botaniczny (Rua da Escola Politécnica, 58) – smaczek dla miłośników przyrody. My lubimy zielone i spacerowaliśmy tu z Mią klika ładnych chwil.

Teren Expo – druga twarz Lisbony, ta nowoczesna. Totalnie inne widoki, świeża architektura, jednak równie interesująca co ta z dłuższą historią. To właśnie tutaj mieści się most Vasco da Gama – najdłuższy w Europie, ciągnący się przez 17.2 kilometra. Jeśli lubicie biegać, macie tu piękną ścierzkę oraz kilka unikalnych miejsc.

2 komentarze
  • Przepiękne zdjęcia! Nie mogę się napatrzeć. Jakiego aparatu używasz? 🙂

  • Super przewodnik i zapierajace dech fotki, uwielbiam:) Na pewno z niego kiedys skorzystam:)))

  • Dodaj komentarz


    Dziękujemy za Twój komentarz
    Ostatnio na Instagramie
    Ostatnio na Instagramie