Odpowiedz
Panie i panowie, już jest! Zajęło mi to jedynie rok, ale nadszedł w końcu czas na pierwszy epizod nowej serii
Panie i panowie, już jest! Zajęło mi to jedynie rok, ale nadszedł w końcu czas na pierwszy epizod nowej serii na blogu o nazwie “Rozmowy przy śniadaniu”. Będzie się tu jadło i rozmawiało, mam nadzieje, że będzie to dla was równie przyjemne jak dla mnie (i jedzenie i rozmawianie). Początki są ekscytujące i troszkę straszne. Nie wiem jeszcze jaki będzie ostateczny kształt serii, ale lepiej zacząć i uczyć się w trakcie, niż czekać kolejny rok.
Pozwólcie mi przedstawić sobie Sandę. Poznałyśmy się przez internet (tak poznałam też swojego męża), zaś gdy usłyszała, że przylatuję do Lizbony, zaprosiła nas wszystkich do siebie. Zawsze uważałam, że to coś pięknego zapraszać ludzi do domu. Upiekłam dla niej małe ciasto jogurtowe o smaku cytrynowym i uwierzcie, gdy szykujecie coś dla kobiety piekącej znakomite ciasta, wasze może przeistoczyć się w wulkan, zaś później może omyłkowo dojść do wyłączenia piekarnika i ciasto skończy jak rozpłaszczony placek. Tak przynajmniej skończyło się z pierwszym, bo drugie było pyszne. Sanda obiecała, że zapomniała o pierwszym “wypadku”, więc jak dla mnie nie miał on nigdy miejsca.
Możecie znać Sandę poprzez jej piękny blog Little Upside Down Cake. Ale jest zdecydowanie więcej do poznania. Była ona specjalistą IT, który postanowił z wielu słusznych powodów przestać być specjalistą IT. Nawet pomimo, że zawód ten pomógł jej znaleźć drugą połówkę, żyć w miłości i stworzyć dwójkę fajnych dzieciaków. Uwielbia piec, więc postanowiła postawić na tę drogę kariery. Potrzebowała blog, by promować swoje pyszne wypieki, więc stworzyła littleupsidedowncake.com, po czym zorientowała się, że potrzebuje polepszyć zdjęcia, więc wyszukała różne warsztaty fotografii i studiowała zdjęcia ludzi, których pracę podziwia. Odwiedźcie jej blog i zgodzicie się ze mną, że znalazła swój styl. Potem przyszły nowe, ekscytujące rzeczy. Bo jest zasada w życiu, że jeśli robicie to co lubicie, znajdziecie to, co kochacie. Sanda jest dosyć zorganizowaną osobą, więc postanowiła dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem zebranymi na przełomie lat za pomocą organizowanych przez siebie warsztatów. Nie byle jakich, bo dotyczących stylizowania i fotografi jedzenia. Ma tam doborowe towarzystwo, jak chociażby Beth Kirby. Idąc za ciosem zorganizowała kolacje dla Kinfolka, Sunday Suppers oraz wiele, wiele więcej. To wyjątkowo kreatywna i ciężko pracująca kobieta. Dodatkowo wie nie jedno o pieczeniu. Ponoć wywodzi się to z jej domu w Bośni, gdzie mama i ciotki spotykały się przy okazji wszelkich świąt i gotowały na całego. Sanda twierdzi, że jej mama piecze najlepsze ciasta, ale bądźmy szczerzy, jej wyglądają tak pięknie, że muszą być co najmniej podobnie dobre. Zadałam Sandzie kilka pytań odnośnie fotografii i to co usłyszałam:
Jak byś opisała swój styl fotografowania i co podziwiasz u innych?
Myślę, że mój styl odzwierciedla mnie, jako osobę. Do 18 roku życia byłam otoczona moją wielką rodziną. Mama i ciotki gotowały, po czym wszyscy zbieraliśmy się przy stole. Wojna w Bośni nam to odebrała i często przez to uciekam do okresu “sprzed wojny”. Moje zdjęcia odzwierciedlają te obrazy i zawierają nutę melancholii. Podziwiam fotografów, którzy mają swój charakterystyczny styl.
Co myślisz o ludziach kopiujących styl innych?
Nigdy się tym specjalnie nie martwiłam. To co jest dla mnie ważne, to moja praca, bycie w niej szczerą i wykonywanie jej dobrze.
Jak to się stało, że twoja fotografia aż tak ewoluowała?
Fotografia i stylizowanie przyszły razem z blogim. Starałam się robić coraz to lepsze zdjęcia, uczyłam się (nadal się uczę) na własnych błędach. Stało się to z czasem moją pasją.
Jak przygotowujesz się do sesji na bloga?
Zazwyczaj zajmuje to trochę czasu. Jeśli jakiś przepis chodzi mi po głowie, staram się go zaadaoptować na własne potrzeby i przetestować. Jeśli jestem zadowolona z końcowego efekty zaczynam myśleć o sylizacji, świetle… zajmuje to sporo czasu.
Czy ustaliłaś sobie jakiś cel?
Nie robię dużych planów w życiu. Decysje podjęte dzisiaj nie muszą mieć większego znaczenia dnia następnego. Staram się robić małe kroki i oberwować co przyniesie czas.
Czym kierujesz się wybierając przepisy na bloga?
Uwielbiam adoptować tradycyjne przepisy z Bośni. Zdaje się, że nigdy nie podążałam zgodnie z przepisem. Zawsze coś zmieniam, zaporzyczam z innych przepisów. Lubię bawić się składnikami.
Gdzie szukasz inspiracji?
Inspiracje są wszędzie naokoło. Czuję więź z naturą i tym, co ona nam daje. Staram się używać naturalnych elementów w mojej fotografii, jak na przykład światła. Inspiracji szukam również w mojej przeszłości.
Co zmieniłabyś w blogowaniu?
Chciałabym zmienić sposob, w jaki większość ludzi na blogowanie patrzy. Dla mnie jest to praca, a nie hobby.
Czy jest coś z twojej poprzedniej kariery (Specjalista IT), co ma wpływ na obecną?
Jestem matematykiem. Pomaga mi to w byciu zorganizowanym, co jest ważne na codzień.
Postanowiłaś zmienić ścieżkę kariery, kiedy byłaś już matką. Czy miało to wpływ na podjęcie decyzji o zmianie?
Fakt, że byłam matką sprawił, że wszytko było dla mnie większym ryzykiem. Wielokrotnie przymyślałam każdy krok i decyzję.
Żałowałaś kiedyś tej zmiany?
Do dnia dzisiejszego nigdy.
Potrzebujesz:
- 2 szklanki mąki orkiszowej
- ½ szklanki cukru brązowego
- 2 łyżki proszku do pieczenia
- ½ szklanki oliwy
- 1 szklanka jogurtu sojowego
- 2 jajka
- sok i skórka z 1 cytryny
- 1 szklanka cukru pudru
- sok z cytryny
- skórka starta z 1 cytryny
- owoce do dekoracji
Wszystkie składniki na ciasto włóżcie do miski i zmieszajcie tylko tyle, by się połączyły. Natłuśćcie formę do pieczenia i wlejcie ciasto, jednak nie więcej jak 2/3 formy, bo połączenie soku z cytryny z proszkiem do pieczenia może doprowadzić wasze ciasto do akcji wulkanicznej.
Pieczcie w 180*C przez około 40 minut.
W międzyczasie przygotujcie polewę. Do miski wrzućcie cukier puder i skórkę z cytryny i powoli dodawajcie sok z cytryny, mieszając. Polewa ma być gęsta i lejąca się, nieprzezroczysta.
Po upieczeniu ostudźcie ciasto, polejcie polewą i ułóżcie owoce. Zbyut łatwe, by nie spróbować.
Smacznego, Marta
6 komentarzy
Uwielbiam ją, tak samo jak Beth Kirby! To moje niedoścignione ideały (zarówno kulinarne, jak i fotograficzne). Świetny pomysł na wpis, oby było takich więcej. Bardzo przyjemnie się czytało.
przepysznie wyglądające ciasto skłoniło do przeczytania artykułu, który okazał się świetny wg mnie to strzał w 10 😉
Świetny pomysł na nowy cykl, będę go śledzić z uwagą 🙂
Ciacho wygląda pysznie 🙂
bardzo mi się podoba pomysł śniadaniowych spotkań! Kilka razy udało mi się zaprosić do nas na śniadania znajomych i jest to zawsze dobry pomysł. Uwielbiam.
Popieram Twoje rozmowy i wielkie dzieki, ze to robisz, bo mam okazje poznac taka ciekawa osobe i super bloga. Mam nadzieje, ze Twoja cora ma sie dobrze. Jak na razie moj maluch byl zachwycony skonsami, ciastem francuskiem z kozim serkiem, burakami i mango. Owsiane ciasteczka to jeszcze chyba za duza poprzeczka na jego bezzebne dziasla, ale dla mnie bomba. zamiast syropu z agawy, ktorego nei moglam znalezc dodalam syrop z daktyli. pozdrawiam z Oslo
Dodaj komentarz
Od kilku tygodni próbuję różnych przepisów – są wspaniałe!!! Mam tylko jedno pytanie – jak te przepisy można w prosty sposób wydrukować, aby zmieściły się na jednej stronie, bez zdjęć i tekstu bloga? Ja za każdym razem kopiuję treść samego przepisu do worda i drukuję tę jedną kartkę, aby z niej korzystać gotując, ale to kopiowanie, wycinanie zdjęć, edycja, etc. to trochę zajmuje… Czy jest tu jakiś ukryty przycisk “drukuj”/”wersja do druku”, którego nie widzę???