Odpowiedz
Pojechałam do Sopotu, żeby pozbyć się na chwile dziecka. Brzmi dosyć dramatycznie, ale mamy mieszkające daleko od rodziny, pewnie zrozumieją o
Pojechałam do Sopotu, żeby pozbyć się na chwile dziecka. Brzmi dosyć dramatycznie, ale mamy mieszkające daleko od rodziny, pewnie zrozumieją o co mi chodzi. Tomasz wyjechał do Mediolanu, a ja spakowałam samochód plus Mię i pędem nad morze, gdzie moi rodzice akurat urlopowali. W pakiecie spęłniłam ich marzenie i moje. Oni biegali za wnuczką, a ja robiłam co chciałam. Ogromnym plusem Sopotu jet to, że mieszka tam grupka ludzi, którzy uwielbiają śniadaniować tak jak i ja. Dziewczyny stworzyły nawet przewodnik za śniadaniami w Trójmieście, czyli sprawa jest poważna. Spotkaliśmy się rano, zajadaliśmy smacznie w jednym miejscu z ich przewodnika i padła propozycja, by następnego dnia to powtórzyć, z tym, że same zrobimy jedzenie i zjemy je na plaży. W ciągu 5 minut dziewczyny stworzyły menu, zaś w ciągu kolejnych 5-ciu nasz model zorganizował palnik, byśmy mięli szansę na gorącą kawę. Jak szaleć to na całego!
Kredyt za przepisy idzie w pełni do dziewczyn. Tosia i Śliwka z Burczy mi w brzuchu spisały się na medal. Przepisy są proste i wyjątkowo smaczne. Można je przygotować na plaży (gdy ma się kuchenkę turystyczną) lub w domu.
Jednak, jak to w życiu bywa, nie tylko o jedzenie chodzi. Chodzi o całe doświadczenie. Jeżdżę do Sopotu od dziecka przynajmniej raz w roku, ale dopiero teraz odkryłam, jak dużo traciłam do tej pory. Wspomnę, że sprawa nie jest skomplikowana. Poszliśmy na plażę w mieście, także nie było to “magiczne tajne miejsce”, była to niedziele i nawet nie było tak wcześnie, bo około 10 rano. Kilka osób spacerowało po plaży, jednak totalnie nam to nie przeszkadzało. Rozmawialiśmy, pstrykałyśmy, Paweł gotował, a przy okazji było sporo śmiechu. Idealny poranek. Towarzyszył nam rówmież malutki Julek, który pokazał prawdziwą klasę i przespał niemalże całe śniadanie. Spędziliśmy tam klika godzin i mam nadzieję, że uda się to niedługo powtórzyć w tym samym towarzystwie.
Jest w temacie jeszcze więcej. Ten wyjazd pozwolił mi zakochać się w moim dziecku od nowa. Chwila oddechu ma na związek zbawienny wpływ. Spędzam z Mią dużo czasu i czasem podchodzę do tematu zbyt zadaniowo. Zapominając przy okazji, jak wyjątkowym stworzeniem jest ta malutka dziewczynka. Zatęskniłam i teraz chodzę za nią jak cień. Oczywiście z audiobookiem w słuchawkach, ale nadal jak cień.
Potrzebujesz na gofry:
- 100 g mąki pszennej razowej
- 130 g mąki pszennej jasnej
- 300 ml mleka
- 2 jajka
- 75 g oleju rzepakowego
- 1 łyżka cukru
- 1 płaska łyżeczka soli
- 1 łyżeczka ziaren kolendry
- pół łyżeczki mielonego pieprzu
Rozgnieć w moździerzu ziarna kolendry. Wszystkie składniki wrzuć do miski i pomieszaj trzepaczką, aż osiągną jednolitą konsystencję. Wylewaj około pół chochli bezpośrednio na gofrownicę i smaż.
Na karmelizowane kurki:
- 150 g oczyszczonych kurek
- 4 łyżki posiekanej cebulki dymki
- łyżka miodu
- 3 łyżki białego wina
- gałązka rozmarynu
- łyżka masła klarowanego
- sól, pieprz
Na rozgrzanym maśle podsmażamy kilka minut cebulkę dymkę. Dodajemy oczyszczone kurki i pocięty na mniejsze gałązki rozmaryn. Podsmażamy 5 minut, aż kurki puszczą wodę. Kurki przyprawiamy solą i pieprzem, dodajemy miód, krótko karmelizujemy. Na koniec wlewamy wino i dusimy jeszcze 2-3 minuty do momentu jak wyparuje. Karmelizowane kurki podajemy na gofrach z jajkami sadzonymi.
Na owsiankę:
- 100 g płatków owsianych (pół na pół błyskawiczne z górskimi)
- 300-350 ml mleka
- Szczypta soli
- Miód
- Ulubione owoce
Płatki wsypujemy do rondla, zalewamy mlekiem. Dodajemy szczyptę soli i podgrzewamy na małym rondlu przez niecałe 5 minut, aż masa odpowiednio zgęstnieje. Jeśli owsianka wyjdzie zbyt gęsta – dodajemy więcej mleka, jeśli zbyt rzadka – dosypyjemy płatków owsianych. Owsiankę serwujemy na ciepło lub zimno z sezonowymi owocami i miodem.
Smacznego, Marta
5 komentarzy
Wspaniałe śniadanie w rytmie slow <3 A do tego genialne zdjęcia! Szkoda, że pogoda się psuje, bo z chęcią bym zjadła takie śniadanko na plaży 🙂
wspaniały pomysł z tym śniadaniem na plaży 🙂 zjedliście iście królewskie śniadanie 🙂
Obejrzałam i przeczytałam obie relacje. Strasznie głodna się zrobiłam, mimo że już dawno minęła pora śniadaniowa. Świetny pomysł i w dodatku pięknie sfotografowany :-).
Teraz chcę tak co tydzień! 😉
Dodaj komentarz
fantastyczny pomysł!!! jaka szkoda , że na taki nie wpadłam jak byłam nad morzem:( piękne zdjęcia, jestem po raz pierwszy ale nie ostatni… pozdrawiam