Odpowiedz
Jeśli mieszkacie w Berlinie lub często go odwiedzacie i znacie Mitte, jest szansa, że mijaliście Mogg & Melzer wielokrotnie, bez
Jeśli mieszkacie w Berlinie lub często go odwiedzacie i znacie Mitte, jest szansa, że mijaliście Mogg & Melzer wielokrotnie, bez świadomości, co dzieje się za murowaną ścianą. A dzieje się dużo – siedzą tam ludzie, którzy przeżywają największą rewelację kubków smakowych, jaką może dać pastrami. Restauracja nie zaprasza otwartymi drzwiami zewnętrznymi, choć być może była to kwestia zimy i ogrzewania, a trafia się do niej przechodząc przez dawną żydowską szkołę dla dziewcząt (Wypatrujcie wielkich drewnianych drzwi). Kierując się na prawo znajdziecie się w pokoiku z cudami. Wskazówką może być czarny szyld z nazwami kilku restauracji i firm tu otwartych. Wiedziałam gdzie idę, znałam adres a i tak minęłam.
Wystrój minimalistyczny, drewno, gdzieniegdzie fiolet, bez szaleństwa wizualnego (co lubię). Z kaw wybór ogranicza się do cappucino i americano, co nie jest złe, z mlekiem lub bez i nie marudź. Z tym, że na pytanie jaka to kawa, usłyszałam, że americano, no tak, to już wiem, ale skoro americano to chcę wiedzeić, czy warto je brać, czy lepiej zabarwić smak mlekiem. Odpowiedź była (i tu wyraz twarzy kelnerki bezcenny) “Oczywiście, że dobrej jakości”. Super, nie miała pojęcia jaka kawa, ale powiedziała, że jeśli bardzo mi zależy to sprawdzi. Jako osoba ufna, wzięłam americano bez sprawdzania i było super, mocne i konkretne. Fajna obsługa to fajna opcja w restauracji, ale, jak już kiedyś stwierdziłam, każdy ma prawo do gorszego dnia, więc nie oceniam.
Co do wyboru kanapek, nie było większej dyskusji – Reuben i wieprzowina, bo to mi polecono i przy tym miałam dostać smakowego orgazmu. Nie zawiodłam się, spójrzcie na zdjęcia a potem wyobraźcie sobie mnie i Tomasza powtarzających po każdym kęsie, jakie to genialne i pytających, czy “twoja kanapka jest równie dobra jak moja”, a po wymianie połówkami stwierdzenie “oh tak, twoja też pyszna”. Mieliśmy z Tomaszem małe starcie odnośnie wyższości kanapki nad kanapką. U mnie wygrywała ta Reubena, u Tomasza ta z wieprzowiną. Kwestia gustu, kwestią gustu, ale, że jest to mój blog, oficjalnie stwierdzam, że był to Reuben (uściski dla Tomasza).
Zabawa nie jest najtańsza w porównaniu do innych miejsc w Berlinie, ale za składniki wysokiej jakości trzeba zapłacić. Czy warto – no jasne! Także jak macie ochotę na dużą kanapkę z dużą ilością mięsa, to będzie dobre miejsce.
Mogg & Melzer, Auguststrasse 11-13, Pn-Pt 8:00 do późna, Weekendy 10:00 do późna. Darmowe wi-fi.
3 komentarze
Zdjęcia kanapek są wręcz nieprzyzwoite. Powiedzieć foodporn to za mało!
Byliśmy, jedliśmy i przyznaję bez bicia, że kanapka powaliła smakiem. P.S. wciągnełam obie połówki, chociaż pani z obsługi pytała dwa razy, czy może jednak tylko połowę zamówię 🙂
Dodaj komentarz
genialne zdjecia, uwielbiam berlin!