Odpowiedz
Uwielbiam kawę i zdaję sobie sprawę, że piszę to po raz setny. Jednak jeśli coś się kocha, to się o
Uwielbiam kawę i zdaję sobie sprawę, że piszę to po raz setny. Jednak jeśli coś się kocha, to się o tym piszę. Jeśli coś się kocha, to się tego szuka, gdziekolwiek się jest. Tak jest ze mną i z kawą. Kilka dni temu rozmawiałam z T. o idealnym według nas miejscu na kawę. Oczywiście musi serwować dobrą kawę plus coś do niej, co będzie miało sens. Uznaliśmy również, że miejsce powinno sprzyjać relaksowi, być komfortowe i przyjazne. Brzmi jak co druga kawiarnia? No właśnie nie, bo zazwyczaj czegoś brakuje. Ale nie w The Barn. Mam do tego miejsca podejście dosyć sentymentalne, bo to właśnie tu wypiłam pierwszą kawę po przeprowadzce do Berlina.
Jeśli znajdziecie się w Berlinie w ciepłe dni i pragniecie rozpocząć dzień od dobrej kawy, to jest wasze miejsce i zdecydowanie usiądźcie na zewnątrz. Kiedykolwiek tu jestem planuję, że zostanę 15-20 minut, a kończy się na godzinie, wszystko przez dobrą atmosferę i, prawdopodobnie, najsympatyczniejszą obsługę w Berlinie. Zawsze pomocnie, chętnie opowiedzą o kawie, wymienią szczegółowo co znajduje się w każdej kanapce, lub porozmawiają o wszystkim i niczym. 20 metrów dalej znajduje się Do You Read Me, gdzie chwycić można ulubiony magazyn (bardzo dobry wybór) i poczytać przy filiżance kawy. Kawa jest wspaniała, pachnąca, smaczna i za trzeba się mocno spiąć, żeby nie poprosić o kolejną filiżankę. Spróbujcie również kanapek. Moja ulubiona z serem, burakiem i gruszką nie nadaje się do dzielenia z kimkolwiek, nawet z T., bo jest taka dobra (ostatecznie zawsze się dzielę i zawsze tego żałuję).
Smacznego, Marta
24 komentarzy
-
Ale atmosfera miejsca dużo też daje. Obsługa zawsze jest pozytywna i przyjemna, miejsce urocze, człowiek jakoś sie tam relaksuje. No i kawe mają dobrą, a to ważne.
Piękne zdjęcia masz na blogu! Można wiedzieć jakiego aparatu i obiektywu używasz?
ojej… cudownie !!! byłam w Berlinie raz, niestety nie było czasu na takie rzeczy, bo byłam na jeden dzień i w dodatku w święta specjalnie na Wainachtsmarkt – tam to dopiero atmosfera, dużo ludzi, ale co można dobrego zjeść….
Jak kiedyś się tam znowu wybiorę to wpadnę do tej kawiarni, na pewno!
PS: Alternatywa dla ludzi którzy nie piją kawy jest?
-
są herbaty i soki 🙂
Barista na przedostatnim zdjęciu to Sławek z Warszawy 🙂
-
O prosze 🙂
ta kawiarnia od razu zdobyła moje serce. Berlin bez niej byłby niepełny 😉
-
całkowicie sie zgadzam 🙂
właśnie się wybieram, bo z Poznania mam blisko, a dawno nie byłam. Czytam regularnie Twojego bloga i powoli zaczynam spisywać wszystkie miejscówki 😉 a polski bus rzucił tanie bilety znowu, więc warto skorzystać 😉
-
ale ps. po ile ta kawa? po ile kanapka z burakiem?
-
Kawa 2-3 euro, zależnie od tego jaką lubisz, kanapki 3-4.
-
Zdjęcia niezwykle klimatyczne 🙂 Z ochotą tu wracam by je podziwiać .
Bardzo chętnie zjadłabym taką kanapkę i wypiła kubek kawy ! Wcale się nie dziwię Twojej miłości do tego “napoju”. Sama mam podobnie..:)
Nie zamienię mojej miłości do herbaty na miłość do kawy, ale z chęcią znalazlabym się w miejscu które opisałaś
Całkowicie rozumiem miłość do kawy
jak zawsze piękne zdjęcia i zachęcający opis 😀 przez Ciebie mam ochotę wybrać się do Berlina.
Berlin… kiedyś to niedoceniane miasto, zaczyna być zauważane. W Polsce niby wiele rzeczy już jest, ale jeszcze sporo nam brakuje do zachodu. Może kiedyś się to zmieni. A miejsce z kawą – urocze:)
domowej roboty konfitura też smaczna 😉 ale ja przetworów sama nie robię. Moja mama jest tutaj mistrzem i na razie nie wpierdzielam jej się w robotę ;D. A co do jakości konfitury z płatków róży, to naprawdę jestem mile zaskoczona. Czytałam etykietę i w składzie są tylko: płatki róży fałdzistolistnej, cukier, woda, kwasek cytrynowy. Nie ma polepszaczy ;)PS. Fajna miejscówka na śniadanko 😉 i do kawy mam dokładnie taki sam stosunek jak Ty:)
ja o kawie mogę poematy pisać ;] Berlin… może i ja się tam kiedyś zjawię. Póki co byłam tam tylko na jedną noc, bo zachciało nam się na spacer jechać 🙂
Kawa, o tak 🙂 … Berlin, o tak (moje marzenie!…) 🙂
-
Wpadaj koniecznie, to genialne miasto, warto chociażby na weekend.
piękne zdjęcia…
-
dziękuję 🙂
Dodaj komentarz
Ja właśnie nie rozumiem fenomenu The Barn. Kawa smaczna, ciasta też, ale bez jakiejś rewelacji.